Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No226 1C.jpg

Ta strona została skorygowana.

Przychodziły mu teraz na myśl przerażające przepowiednie, któremi Dmuszewski karmił go na odjezdném z Warszawy: — Jedziesz między zbójów, między dzicz. Tutaj cię jeszcze cierpią; może myślisz, że się tam podobać potrafisz?? Wysykają cię, zobaczysz. Nie masz ani twarzy, ani figury, ani organu, będziesz nieszczęśliwy!
Pomimo tych postrachów, Dawison miał odwagę zaufać sobie i talentowi stworzenia twarzy, figury i organu. Serce mu się radowało i przyszłość lepsza zdawała się uśmiechać.
Wybierał się do Warszawy, a choć z niewielkim zasobem, to z nadziejami dobremi. Przedewszystkiém w Warszawie czekała go rodzina, któréj listy serdeczne malowały przywiązanie i tęsknotę. Z Wilna wyruszył dnia 9-go czerwca razem z Aszpergerami, powolniéj daleko zmuszony wlec się, niż byłby życzył sobie, tak, że dopiero w dni dziesięć późniéj stanęli w miejscu.
Tajemniczym wykrzykiem nieszczęścia naznaczył Dawison d. 11-ty czerwca w Aleksocie. Tu, czekał go ból niespodziewany. Ukochana siostra Filippina, młoda, zaledwie dwudziestoletnia, do któréj pisywał ciągle, nie mogąc się wydziwić, dla czego mu nie odpowiadała,