Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No228 1C.jpg

Ta strona została skorygowana.

Zaraz nazajutrz postanowił wyjechać, lecz zarazem grzeczniejszym będące dla Anczyca i kilku członków teatru, niż oni byli dla niego, zaprosił ich nazajutrz na pożegnalne śniadanie. Zdaje się, że i Anczyc i reszta towarzystwa, które się z razu na człowieku nie poznało, teraz dopiero czuć zaczęli, jak z nim postąpili niegościnnie, i że samym sobie zaszkodzili nie dając mu trzech wystąpień. Teatr bowiem za każdym razem był pełen. Byli więc wszyscy nader grzeczni, przymilający się i prosili, by jeszcze pozostał z nimi. Dawison odmawiał. Wstawiła się wreszcie panna Palczewska i siostra jéj pani Horbowska, aby w niedzielę grał jeszcze w Wychowańcu w Tonningthonie. Dawison musiał się na to zgodzić. Oświadczył zarazem, iż uczyni to bez żadnéj pretensyi, co jeszcze grzeczność i wdzięczność zwiększyło. Afisz zapowiedział, że na powszechne żądanie, p. Dawison jeszcze raz wystąpi. Przyjęcie publiczności było wyborne, a Anczyc nazajutrz zaprosiwszy na kieliszek wina do siebie, czuły był i pełen szacunku dla niego. Tryumf Dawisona był zupełny, pomścił się bowiem oddając dobrém za złe, i zostawił ogólny żal po sobie, zyskując u kollegów i publiczności uznanie talentu i zacności.
U panny Palczewskiéj próbował Dawison kilka razy rolę Aldiniego i Dom Lose, i uznaje, ze zwykłą sobie skromnością, iż z uwag jéj wiele skorzystał. Raziły go tylko nie w artystce, ale w kobiecie, zbytnia troskliwość o