Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No230 2C.jpg

Ta strona została skorygowana.

wało, niewiele okazywała wykształcenia, a dosyć oryginalności.
Kamiński pochwycił go potóm i zaprowadził na próbę, przedstawić kollegom artystom.
Pierwsze wystąpienie Dawisona naznaczone było dosyć rychło, na dzień 23-ci listopada, w poniedziałek. Obrano na nie Parawiedesa, następnie miał grać w Pojedynku, Biednym rybaku i Piętnie hańby. Żadna z tych ról nie była mu obcą i nowych studyów nie wymagała.
Po dwakroć, pociągnięty myślą swą, któréj obronić się nie mógł, poszedł Dawison na widowiska niemieckie. Teatr wydał mu się bardzo słaby.
Steif und Kalt zapisał powróciwszy. Niejaki Schmids grał rolę „szalonego w Dijon,“ Dawison prosił Pana Boga, aby nigdy do niego nie był podobnym.
Miasto wydało mu się dość rozległém, ale powierzchowność nie była ujmującą. Uderzyła go ogromna różnica fizyognomii od Warszawy. Życia brakło. Zresztą pusta kieszeń artysty zmuszała rachować, a rachunek dowodził, że niewiele tu było taniéj niż nad Wisłą. Pierwszy list do rodziców wyszedł pod temi wrażeniami.
Z największą niecierpliwością i nie bez pewnéj obawy, oczekiwał pierwszego wystąpienia, oprócz tego, brakło mu zupełnie znajomości, nudził się straszliwie. Dokuczał też brak pieniędzy, który zmusił do zaciągnięcia pożyczki u hr. Skarbka, całych trzydziestu reńskich. Hrabia nie odmówił ich wprawdzie, ale formalny kwit na nie wydać sobie kazał.
Polskie i niemieckie dzienniki wcześnie zapowiedziały występ młodego artysty, przybywającego z Warszawy; wszędzie więc gdzie się obrócił miał przyjemność słyszeć rozpowiadających zawczasu o owym Dawisonie. Nakoniec w poniedziałek, czerwony afisz zapowiedział pierwszy występ p. Dawisona. Od dawna już nieznana trwoga i niepokój owładnął biednym artystą. Dotychczasowe powodzenie dodawało mu otuchy, a jednak nie zwyciężało obawy. W pierwszym akcie, wy-