Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No233 4C.jpg

Ta strona została skorygowana.

istotą, anielską, a grę jéj zupełnie oryginalną, naiwności, prostoty nieporównanéj. Najmniéj podobał mu się Fichtner, w roli kochanka za zimny. Reszta wszystko odpowiadało głównym artystom i tworzyło doskonałą całość.
Skarbek, który tego dnia był także w teatrze, spotkawszy wychodząc Dawisona, spytał go ironicznie:
— No, a cóż, czy waćpan widząc tę doskonałość, masz jeszcze ochotę iść do niemieckiego teatru?
— Najżywszą — odparł Dawison stanowczo — widok tych wyżyn nie powinien odstraszać artysty, ale zachęcać, aby się ku nim wznieść starał. Gdybym wiedział, panie hrabio, że przez całe życie mam zostać tém, czém jestem dotąd, dziś jeszcze poszedłbym do szewca terminować.
— Ale nie każdemu to dano dostać się do tych wyżyn! — dorzucił hr. Skarbek.
— Być może — gorąco rzekł Dawison; — jeśli nigdy nie dojdę do tego stopnia, na którym artyści Burgu stoją, umrę przynajmniéj wśród nieustannych usiłowań.
(Słowa te zapisał Dawison w 1841 r., kiedy nawet na scenie niemieckiéj nie występował. Siła woli dawała mu proroczą siłę.)
Następne dni zajęło zwiedzanie Wiednia, biblioteki cesarskiéj na zamku, Volksgartenu i innych miejsc ciekawszych. W Burgu dawano 8-go maja Leichtsinn und seine Folgen (Gabrielle de Belle Isle). W sztuce téj panna Peche okazała się znakomitą artystką, w któréj najwięcéj naturalność cenił nasz znawca i wyborne pojęcie a cieniowanie swéj roli. Korn był dobrego tonu i galanteryi księciem, ale i organ i powierzchowność nie odpowiadały innym przymiotom. Pani Fichtner grała za pompatycznie.