Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No237 1C.jpg

Ta strona została skorygowana.

Znajdował, że mu się najlepiéj powiodły koniec drugiego i pierwsza część trzeciego aktu. Wymawianie zostawiało do życzenia, lecz on się tém nie zrażał, bo największa paca była mu miłą i ponętną. Walkę kochał.
Dyrektor Frisch w układach z Dawisonem, nad wszelkie spodziewanie, postąpił sobie szlachetnie.
Co daléj miał począć, sam nie wiedział; przychodziło mu na myśl grać w obu teatrach, tak pewien był, że olbrzymiemu natężeniu sił, jakiego to wymagało, podoła. Pierwsza rozmowa z Frisch’em, który gotów był przyjąć Dawisona, chociaż mu wielkiéj nie obiecywał gaży, wykazała pewne trudności. Dyrektor był związany kontraktem z grającym role kochanków p. Engelbrecht’em starszym, gorszym daleko od Dawisona, ale rutynowanym. Trzeba więc było ograniczyć się rolami, którychby od Engelbrecht’a odbierać nie potrzebowano. Frisch zresztą nic nie miał przeciw temu, aby został razem przy polskim teatrze, lecz przewidywał, że tam, dowiedziawszy się o stałym kontrakcie z nim, trudności czynić mu mogą.
W ciągu tych wahań i niepewności, Dawisonowi trafiła się niespodziana zręczność pojechania do Warszawy i odwiedzenia rodziców. Dnia l-go września przyjazny mu p. Thullie napomknął przypadkiem, że hr. Antoni Potocki wyjeżdża na krótki czas do Warszawy, a nawet jego chciał zabrać z sobą. Przywiązanie do rodziny od dawna nie widzianéj, tak dobra zręczność odbycia podró-