Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No237 3C.jpg

Ta strona została skorygowana.

ny wypadek dużo czasu mu tu kosztował, straconego napróżno. Mało miał z sobą ubrania, coś mu się popsuło w drodze, a nim krawiec naprawił, do wieczora zszedł czas w izdebce jak w więzieniu. Nazajutrz obiegł Dawison całe miasto, zamek, katedrę, groby, kościoły znaczniejsze. Pomagał mu do tego Lewicki, człowiek wykształcony i uprzejmy. Dawison z nim i u Rosenfeldów, dawniéj znajomych, spędził dzień i zabałamucił się do późna, tak, że musiał nocować. Nazajutrz rano o piątéj usłużny pan Marcin Rosenfeld odprowadził go swoją bryczką na Podgórze, gdzie zamówiona była poczta do Lwowa; o pół do siódméj Dawison już się toczył daléj. Żal mu bardzo było Krakowa, w którym uprzejmych ludzi i miłych znajomości znalazł bardzo wiele, i gdzie pobyt oznajmował ma się przyjemny. Chełchowski namawiał go, aby u niego wystąpił, lecz w części za szczupłe towarzystwo, a więcéj jeszcze konieczny pośpiech zmusiły Dawisona odmówić, przyrzekając późniejszy przyjazd.
W eilwagenie znaleźli się znajomi ze Lwowa, i podróż była bardzo wesoła. W Dembicach o pięć mil za Tarnowem, wpadł Dawison na chwilę do pani Grosser, córki Rosenfelda, przynosząc jéj ukłon od rodziców. Podróż ta artystycznym sposobem prowadzona, znowu wyczerpała nieopatrznego człowieka tak, że się u Anczyca zapożyczył, z którym jechał od Radomia. Przeziębły do kości, zmęczony okrutnie stanął we Lwowie, powitany z radością przez hr. Skarbka, a szczególniéj przez Aszpergerów. Z towarzystwem polskiém nic go jeszcze nie wiązało.
Gdy przyszło do układów, Dawison przystawał na dawne warunki, ale warował sobie występowanie na scenie niemieckiéj, na co się wcale zgodzić nie chciano. Dla niego był to warunek główny, od którego odstąpić mu nie było podobna. Po długich sporach, gdy Dawison obstawał, dozwolono, ażeby grywał po niemiecku nie częściéj wszakże nad raz na miesiąc. Ale Frisch, dyrektor niemieckiego, teatru, wyjechał był do Czerniowiec i nie było się z kim układać.