Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

Chciwie czytała, uczyła się, w przeciągu lat kilku zmieniła się tak zupełnie, że ciotka nie śmiała do niej zagadać, nie odważyła się przy niej usiąść, tak czuła już jej wyższość nad sobą.
Kasztelanic też przywiązał się do niej, o ile ten człowiek mógł się do kogo przywiązywać; była mu potrzebną, bo go zagadywała, bo go jątrzyła, ożywiała, bo mu pochlebiała gniewając go, z szatańską zręcznością wszystko na korzyść swoją obrócić umiejąc. Wysiliła się nie na to żeby jego serce pozyskać, czuła bowiem, że w tej zeschłej piersi serca nie było, ale by mu się stać nieodbitą w życiu — i taką już była prawie. Teraz rozpocząć się miał dramat, który wkrótce rozwijający się ujrzymy, osnuty wcześnie w tej główce, godnej świetniejszego pokrycia nad prosty tiulowy czepeczek.
Termiński patrzał na nią od niejakiego czasu niespokojny, trwożny, coraz niżej spadając z roli protektora jaką piastował i nie umiejąc sobie poradzić, by ją do stopnia, który w początku zajmowała, usunąć. Aniela garnęła się do góry. Niedowierzał jej, myślał właśnie i rozważał głęboko, czy rozpocząć wyprawę przeciw niej i wypowiedzieć jej wojnę otwarcie, czy zawrzeć przymierze. Musiał ją uznać silną, gdy sam pewien będąc, że jest niezbędnie potrzebny Kasztelanicowi, nie ważył się jeszcze jej zaczepić.
Była to godzina panny Anieli — weszła Aniela. Dziś jeszcze wybitniejszy na jej twarzy był wyraz smutku, rozjątrzenia i nieukontentowania, gniewu prawie — ale wszystkie te uczucia przybrane grały tylko komedję.
Starzec odwrócił się ku niej i powitał weselej — ona się nie rozchmurzyła, usiadła opodal i zdawała zajęta więcej pokojem jego niż nim. Kasztelanicowi oczy zabłysły, wargi się zacięły, pożółkł.....
— Porzuć Waćpanna te fąfry — rzekł — ze mną się to wszystko na nic nie przydało — tem nic nie wytargujesz...
Aniela porwała się jak oparzona.