Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.
114

— A no to powróciła do Warszawy.
— Co u kaduka? przybyła tylko żeby mieć przyjemność przenocować w Garwolinie.
— I mnie to dziwi!
— No! no!
— Hm! hm.
— A mnie to już nie dziwi, zawołał Pluta — myślała pewnie, że mnie oszuka i dała susa jak zając przed chartem — ale! co to jest palec opatrzności! widocznie palec. Spotykam WPana Dobrodzieja, i zdrada się odkrywa — teraz z większym jeszcze zapałem — rzucam się w ślady zdrajczyni!
— Ale cóż to tam jest czy było między państwem? uśmiechając się zapytał Kirkuć — to już dziś stara baba...
— Dziś, ale co było to było! odparł Pluta... WPan wiesz serdeczne stosunki nie zrywają się nigdy, choćby je nawet rozerwały losy i przeciwności.
— A! panie, któż lepiéj nademnie wie co są serdeczne stosunki! Ja całe życie się kochałem i kocham, zawołał brat Jenerałowéj uderzając się w piersi — przyznam się panu po przyja-