Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/414

Ta strona została uwierzytelniona.
114

Kapitan pobladł, ale razem śmiać się zaczął.
— Wyrzekłeś pan, odezwał się, słowo jedno nieostróżne, zastosowałeś je do mnie... wspomniałeś podłość. Definicja tego wyrazu nie jest dotąd stale oznaczoną, wszakże świat Boży, przywykł je za obelgę uważać... Nie wypada i mnie jako należącemu do niego uchylać się od powszechnie przyjętego znaczenia, chociaż na wytłumaczenie pana mógłbym postawić kieliszki wypite, i urazę dawną i przesądy... chociaż bardzo wielkiem jest głupstwem bić się dla staréj baby, dla tego że była niegdyś młodą i piękną Julką.... A zatem sprawę honorową, nieuniknioną załatwiamy wolnym czasem, który ja rozmyśliwszy się oznaczę... a nim do czego przyjdzie wypijemy jeszcze zdrowie dzisiejszéj Jenerałowéj... i dosyć na dziś.
To mówiąc spokojnie wychylił kieliszek, ukłonił się towarzystwu, którego połowa siedziała pochmurzona i zmięszana, a gdy wyszedł nareszcie i drzwi się za nim zamknęły, przypomnienie téj świeżéj jeszcze sceny zda-