Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
34

dały na pieniądze, oddała je kamerdynerowi.
Był to człowiek wytrawny ów kamerdyner... a jakoś wszystkiego tego zrozumieć nie mógł; krzywo mu się ten niepokój pani wydawał.
— O! do licha, rzekł w duchu — czy jaki kuzynek z drugiego świata? czy co?
— Proszę cię oddaj mu to! oddaj proszę! żywo i przerywanym głosem, dodała Jenerałowa — pospiesz.
— W jednéj chwili...
Podróżny siedział w ganku i palił papieros, z uśmiechem jakimś piekielnym na ustach i miną zwycięzką; kapelusz rzucił na ucho, nogę na nogę założył i podśpiewywał, ale nie źle jakąś włoską arjetkę, gdy kamerdyner podbiegł i oddał mu posyłkę.
Zmierzył go okiem podróżny, pokiwał głową, i papier odtrącił.
— Powiedz pani, że ja się z nią widzieć życzę — i zwróć jej list nazad! rozumiesz WPan!
— Ale Jasna pani chora.