Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/511

Ta strona została uwierzytelniona.
211

du do niego stawiając na ziemi między stosami ksiąg, część na stoliku, część pod stołem.
P. Michał był w humorze wielce ożywionym, i widać było że się przygotował na przyjęcie, bo kiełbaski dano od razu na dwóch, bibuły do otarcia palców obficie i piwa więcéj niż potrzeba.
Zawsze głodny i dosyć łakomy, Drzemlik posądzał Teosia, że mniéj jeszcze mając sposobności najedzenia się i napicia, może być wspaniałością tego przyjęcia, wprowadzony w dobry humor.
W istocie przedziwne świeże tylko co przysmażone kiełbaski, czuć było nie tylko w izdebce, woń ich rozchodziła się aż do sklepu i drażniła napróżno nerw olfaktyczny biednego subjekta, który z piórem za uchem, jakieś nowe płody muzykalne zachwalając wybierającéj je panience, ciągle się zwrał ku zapaszystym drzwiczkom bokówki... Nęciły go niebieskie oczy dziewczątka, a kto wie czy nie silniéj kiełbaski.
Drzemlikowi aż oczy jaśniały i nie mógł