Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

ludziach wszystko wyrobić można pochlebiając ich słabości — śmiejąc się z nich za oczy a głaszcząc ich konika; każdy go przecie ma, nawet ty, Longinie, którego w danym razie wziąłbym jak swego admiracją twej siły i potęgi. Nie ma bezpieczniejszej nad to drogi, serca nie kupują się inaczej jak poznaniem ich słabostek — każdy je ma, chodzi tylko o to by znaleźć tę piętę, która czasem jest piętą a częściej sercem lub głową...
Któż mi zabroni potem szydzić z nich, kiedy tak na to sowicie zasługują? Za cóż się nam bić, gdy mogę spokojnie wziąć to o co ty będziesz się musiał walką okrutną i krwawą dobijać? Nie odrzucam ja wojny, ale wierzę w dyplomacją... życia. Często nie zwyciężony na ręce, da się uchodzić jedwabnemi słowy, — im kto głupszy, tem łatwiej, głupich zaś infinitus est numerus... Mundus vult decipi, ergo — decipiatur.
Zresztą czego wy chcecie odemnie? rozwińcie sobie ten temat, ja do długiego gadania nie przywykłem i znajduję, że słowo wyrzeczone jest zużytą siłą, odbiera moc do czynu potrzebną: kto mówi ten już nie robi, milczący tylko działają.
Spojrzeli na siebie z Longinem jak dwaj zapaśnicy, może pomyśleli — kto wie czy nie spotkamy się na świecie z dwoma rodzajami broni? — i Longin zamilkł zamyślony, znać poczuwszy że oręż nieprzyjaciela nie był do wzgardzenia.
— Kto wie? szepnął po chwili — kto wie? może coś być z niego.
— Więcej się już ze mnie nie dopytacie, przerwał Jordan, i tak wielem uczynił, żem się na tych kilka słów zebrał... słowo które jest nasieniem czynu, nie powinno się rzucać bezmyślnie, szkoda go, czysta strata... Teofilu, dodał, tyś ostatni, ciebie słuchamy:

Continuere omnes intentique ora tenebant...
Inde thoro pater Aeneas sic orsus ab alto.