Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

cznych, które mnie otoczyło.
Nie mówię nic o Surginowej, która w rok potem poszła sobie z drugim amatorem... Szczęściem doktor umarł, bo by mnie był pewnie zamordował, tak ją kochał jeszcze. Dziś podobno sama gdzieś już mieszka i utrzymuje się z niewiem jakiego przemysłu... a gdyby się nie bieliła i nie różowała, dalibóg byłaby jeszcze ładna.
Otóż macie drugie głupstwo, którem zrobił i to kapitalne... ale przychodzę do trzeciego i największego, które mnie dorzneło. Żyło się jako tako, trzymałem dom otwarty, grano u mnie co wieczora, nauczyłem się kart i robiły mi przyjemność, a przytem była w tem rachuba, nawet grając co się zowie uczciwie.
Jużciż nie posądzicie mnie o to, żebym był tak głupi i karty znaczył, albo po prostu filował i kręcił, są to stare i nędzne środki; miałem inne i lepsze, oparte na filozofii i znajomości serca ludzkiego.
Najsumienniejsi gracze używają ich jak ja, rzecz prosta. Naprzód lepiej i ostrożniej grałem od innych, powtóre dobrzem wiedział jak z kim grać, w jakich chwilach i warunkach. Jam był zawsze panem siebie, ci z którymi grywałem w chwilach pewnych nie władnęli sobą, a tych chwil właśnie używało się aby ich ociąć. Jasno, czysto i nic zarzucić niepodobna, głupiś to pokutuj, nie graj, nie przegrasz. Z młodym gdy się upije, gdy się zapali, grać najlepiej; ze starym gdy się trochę zgra, z innym gdy trochę wygra i zasmakuje, z tamtym podbudzając próżność, z drugim drażniąc chciwość, otóż to się wie i z temi zasadami sztuki, grając czysto i uczciwie, wygrywa się zawsze i wygrywać musi. Gdy mi karta nie idzie tom słaby, gdy pójdzie podszczuwam do gry, korzystam ze swojej szansy, a drugim ją odbieram.
Takim sposobem w domu u mnie grywano dużo, naturalnie zapraszałem tych, co zwykli byli i urodzili się na to by przegrywać... i to także rachuba... przegrywano więc; a niepoczciwy świat ogadał mnie zaraz jako szulera... gdzie sprawiedliwość?! Zresztą, to co