Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/233

Ta strona została skorygowana.

który do pana o żonę swoją żal mając, podać mu miał silną truciznę; pozory były straszne, a ja winien się okazałem, żem zbyt dobrze trzymał o ludziach. Dostałem się naturalnie pod sąd, musiałem opłacić urzędnikom od potępienia ostatecznego, i w całej tej nieszczęśliwej sprawie postępowanie towarzysza wykazało mi niechęć głęboką, zajadłą, nieprzyjaźń niezwyciężoną... Mimo odwagi wewnętrznej, która mnie nie opuszczała nigdy, osłabłem i zawahałem się, a gdym przybył do Halma po ostatniem badaniu, łzy mi się w oczach kręciły.
On wiedział już o wszystkiem, o moim kłopocie, o tem jak mnie zgnieść usiłowano i że mnie odarto w sposób najohydniejszy. Jeden z nich wziął u mnie pieniądze, sam się sposobem pożyczki o nie upomniawszy, bobym mu ich dać się nie odważył; drugi niby kupił u mnie gwałtem bryczkę i konie... Eframowicz bez ceremonii poprzątal z domu co było lepszego aż do książek.
— Wiesz co, rzekł Halm — ty tu wytrwać nie potrafisz, to niepodobieństwo, osiądź na wsi, właśnie hrabia Ix. mówił mi o tobie z tą myślą, ażebyś u niego w miasteczku przy jego rezydencji jako lekarz nadworny zamieszkał; dom uczciwy, ludzie zacni, płaca mała, ale praktyka w sąsiedztwie w pomoc jej przyjdzie, wieś, spokój, swoboda, życie ciche, towarzystwo dobre i w dodatku nie będziesz patrzał na tych łajdaków.
— Chciałbym wprzód choć własnemi oczyma zobaczyć to Eldorado, rzekłem Halmowi.
— No! to ja cię zawiozę, odparł stary.
Nazajutrz pojechaliśmy do Waliborowa. Samego hrabiego widziałem z daleka razy kilka, był to stary już człowiek, dobry, łagodny, grzeczny, zawojowany przez żonę i mający jedną tylko słabość do pisania wierszy francuzkich. Wychowanie, które odebrał, młodość spędzona za granicą, naśladowanie innych uczyniły go Francuzem, a nie wiem kto mu mógł podać, że był poetą. Przekonałem się później, zbliżywszy się do niego, że nie ma w świecie uic łatwiejszego jak pisać poezje