Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/246

Ta strona została skorygowana.

Zastałem tu niewyrażony popłoch, wszystko co żyło na nogach, hrabinę w kaplicy, kwarantannę, drugą na dziedzińcu oddzielającą część budowli, pokoje oświecone i trzech ludzi na koniach po innych lekarzy.
Zasłabła była pani Voyou, około której dotąd niemka tylko chodziła i służąca, gdyż hrabina sama i jej córka cofnęły się z Lucją do przeciwległego skrzydła pałacowego.
Gdym nadjechał symptomata cholery były już rozwinięte a środki użyte nie pomagały — przyczyną choroby był ogórek, który francuzka uparła się zjeść przy obiedzie.
Zdawało mi się, żem tu przy chorej powinien był znaleźć Lucją i byłaby przy niej, gdyby nie zakaz hrabinej, która natychmiast ze swoim dworem oddzieliła się całkowicie.
Około północy, gdy nic nie pomagało, a rozstawione po korytarzach posły dały o tem znać samej pani, na usilne prośby i zaklęcia Lucji dozwolono jej przybyć nam w pomoc do chorej. Była to prawdziwa siostra miłosierdzia i dopókim ją tylko milczącą i cichą widywał z dala w salonie nie mogłem jej ocenić — tu dopiero czynną zajaśniała mi w całym blasku. Ani obawy żadnej, ani ostrożności, ani myśli o sobie, żadnego zwrotu ku niebezpieczeństwu, żadnej idei o zachowaniu swej godności — była sługą, pomocnicą, stróżem, a pojmowała każde wejrzenie i skinienie. Szczęściem dla nas przybyła, gdyż bez niej, mimo całych starań moich, ja sam z cyrulikiem, gdy cały dwór żeński hrabinej uciekł z placu nie byłbym nic dokazał. Po jej przyjściu przy ciągłem rozgrzewaniu boleści się uśmierzyły, ciało poczęło ocieplać i francuzka mogła usnąć, co było najlepszym znakiem, że się natura obroniła napaści. Nad rankiem padłem sam znużony w fotel przy łóżku i sen mną owładnął... ona czuwała za wszystkich.
Przebudziłem się gdy świtało i ujrzałem panią Voyou z twarzą rozognioną już, rumianą, ale obok w krześle Lucja siedziała jak trup blada i widocznie