Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/289

Ta strona została skorygowana.

Gwoździk aż usta zaciął. Córka Ćwieczkowa, zwana Lalą, śliczne dziecię, które królowa stryjanka Dobruchna lubiła bardzo, obroniła jakoś ojca i wyprosiła towarzyszkę jego od nieprzyjemnej klauzury. Ale niespokojnemu Ćwieczkowi życie regularne i porządne na dworze Stołpeckim nie przypadło do smaku, tu mu było ciasno, tam dymno choć cynamonem palili, tam zbyt gorąco, ówdzie za wilgotno, słowem że jak zaczął dziwaczyć, wmówił w siebie, że żyć razem z bratem nie może.
Ten go znowu o kiju wypuścić nie mógł, bo łatwo przewidzieć było, że Ćwieczek wydostawszy się na świat byłby począł zaraz jęczeć i użalać się na brata i burzyć ludzi na niego, zebrał by był wojsko, napadł królestwo i Gwoździka mógłby wyzuć z niego. Stary brodacz nadto był rozumny, żeby się miał na to narazić. Gdy się więc Ćwieczek zaczął wypraszać na wolę, nie dano mu jej, ale że i on i ulubienica jego dwór cały do góry nogami przewracali i niezgodę sieli... jak pisnął tylko, że chciałby się wynieść do miasteczka, zaraz mu na to pozwolono.
Dołożył ten jeden warunek ostrożny Gwoździk, że jeśli by brat na jedno staje od miasta się oddalił, to go wilcy, których na to umyślnie postawiono na straży, w szmaty rozedrą.
Wilcy bowiem jeszcze wówczas słuchali ludzi, a miał nad niemi komendę hetman źwierza drapieżnego Waligóra; brali dziennie po jednej gęsi żołdu i w rok cztery woły na dziesiątek paszcz...
Zamiast kursorji, na której się wilcy rozpisaćby nie potrafili, rozesłano między nich zaraz cztery wołowe pieczenie przez pachołków, a każdy z wilków szarpnąwszy z nich na znak po kawałku, wyszedł straż pod miasteczkiem odbywać.
Tak ostrzeżony eks-król Ćwieczek wyniósł się do prostego dworku z córką i farbowaną ulubienicą, zamieszkując na ustroniu, cale dawnego stanu zapominając i z mieszczanami za pan brat żyjąc, jak gdyby rogatej czapki nie nosił. Małą miał u nich z razu kon-