Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/291

Ta strona została skorygowana.

krawcy, każdy miał osobnego zwierzchnika, a król Ćwieczek na następnej zaraz giełdzie szewskiej wybrany został królem szewców i wdział bót złoty na głowę, który był oznaką tego dostojeństwa, jak to widać nawet w opisie obyczajów na północy Aeneasza Sylviusza.
Ale to nie należy do historji, a raczej wypadałoby powiedzieć, że królewicz Rumianek, którego wyprawiać miano w podróż na cztery wiatry, od dzieciństwa się prawie hodując z siostrą stryjeczną Lalą, dosyć ku niej miał przywiązania i afekt więcej niż braterski. Oboje kochali się serdecznie ale po dziecinnemu.
Gdy wszystko było gotowe do drogi, a Rumianek już się w świat miał puszczać, pojechał odwiedzić szewcównę i stanął w rynku ze swoim orszakiem.
Ćwieczek rozsądzał właśnie ważną kwestję, zdaną na jego rozum i spór między dwoma szewcami, z których jeden przybył z Chin a drugi z Indji, — czy szydło czy dratwa ważniejszem są rzemiosła narzędziem; nie mogąc nic stanowczo wyrzec, gdyż szydło ciągnęło za sobą dratwę, a dratwa na nic się nie przydała bez szydła... w tem synowiec królewicz zjawił się przed gospodą. Rzucił więc djalektykę, odkładając ferowanie wyroku do jutra, a Rumianka na górę do królewny poprosił, gdzie nie tak skóry śmierdziały.
Tu w obliczu sędziwego starca miało nastąpić uroczyste pożegnanie, na które królewicz przybył dosyć obojętny; ale gdy ujrzał śliczną swą siostrzyczkę, która nań tęskno spojrzała, poczuł że mu serce w piersi uderzyło jak miotem i łzy jakieś stare, zapomniane, przyszły się prosić do powiek. Obojgu im żal się niezmiernie zrobiło, gdy przyszło rozstawać z sobą... przywykli byli i do zabaw wspólnych i do cichego spowiadania się przed sobą i do nieustannego widywania; ale że nic ich dotąd nie dzieliło, nie wiedzieli sami czem byli dla siebie. Dopiero zagrożeni utratą szczęścia tego, postrzegli, że trudno, smutno, ciężko im będzie wyżyć w rozłące. Królewna, choć się rozpłakała, ale to poszło na karb czułości niewieściej, królewicz, choć mu łzy