Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/337

Ta strona została skorygowana.

zimy zdobyczy prócz tej smutnej prawdy, że człowiek daleko za szczęściem chodzić nie powinien, bo go zawsze ma w sobie i przy sobie, byle na nie zapracować umiał.
Ojciec tedy posadził kawalera, aby mu zaraz podróż swą opowiadał, a matka pobiegła go nakarmić bardzo będąc niespokojną czy nie wygłodniał w drodze... Lala popatrzała nań zdaleka nieśmiało i on ją gonił nieustannie oczyma, aż stary Gwoździk to spostrzegł i brodę potargał, bo mu się to nieprzyzwoite oczkowanie nie podobało.
Rumianek znalazł Lalę piękniejszą stokroć niżeli porzucił i widywał w źwierciadełku, tak wykwitła ślicznie pod dachem rodzicielskim sierota. — Król Ćwieczek bowiem obchodząc jakąś uroczystość z szewcami zwołanemi na wielki sejm, dla postanowienia prawem, ile skórek miano naszywać w obcasie i gwoździ zabijać w podeszwę, gdy się giełda rzemieślników żadną miarą na to zgodzić nie mogła, chciał sobie w tem absolutnie postąpić i sam rozstrzygnął drażliwą kwestję, powstała nań opozycja, rozruch, krzyk, wrzawa, Ćwieczek przy swojem stał, rozgniewał się i z oburzenia zachorowawszy, umarł. Przyjaciółka jego klucznica wstąpiła do czarownic, które miały nowicjat w miasteczku pod Łysą Górą i sposobiła się już na gotowanie miłośnych eliksirów dla drugich, sama ich nie mogąc zażywać, bo nie skutkowały; królowa więc Dobruchna Lalę wzięła do siebie.
Gwoździk, pamiętny że zmarły w szewstwie Królik był jego bratem, i że wypadało go jakoś uczcić zabrawszy mu królestwo, sprawił bardzo wspaniały pogrzeb, kazał go spalić na cynamonowym i lawendowym stosie, serce zaś na osobnem zgliszczu z wanilją i gwoździkami; i na mogile Ćwieczka, wedle obyczaju tamtego kraju, wystawił kolos złocisty w kształcie wielkiego ćwieka, na pamiątkę ostatniej professji zmarłego i pierwotnych przeznaczeń, kładnąc na piedestalu złoty but i berło strzaskane.
Lala więc była sierotą, a w grubej żałobie Rumian-