Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/359

Ta strona została skorygowana.

kór kallatoralnym dokuczliwym, cały swój majątek zapisał. Słyszałem o nim nieraz za życia matki, bo ona dla biednego Stefana całe na nim i bezżenności jego pokładała nadzieje, utrzymywała z nim korespodencją, ale po śmierci pani Horbaczowej, na kilka listów Marylki nic nie odpowiedział i wszelkie z nim stosunki zerwane zostały. Stary ten kawaler, rządny aż do skąpstwa, zostawił po sobie miljon kapitału i dwa razy tyle wartujący majątek, w jednem więc mgnieniu oka z ubóstwa przeszliśmy do bogactw, jakie się nam nigdy nie śniły.
Wyznam wam, że mnie to boleśnie dotknęło, w pierwszej chwili ucieszyłem się dla starca, dla niej, ale czułem upokorzony... Gdyby byli kilka tylko miesięcy poczekali, jabym nie był im zawadą, i nie byłbym nieznany, ubogi, jak kula na łańcuchu spętał ich sobą i przykuł do siebie. Postrzegł to stary i ona, nie dali mi boleć długo, potrafili pocieszyć, ale w głębi nie zmieniło to mojego położenia przykrego, człowieka, który nic nie mając, wziął chleb po żonie i na cudzem żyje.
Przy szczęściu mojem jest to troska codzienna, jest to nieustanna obawa; nie śmiem dotknąć tego grosza cudzego, tej pracy, tej własności, którą za swoją uważać nie mogę. Boję się zażądać czegoś, jestem męczennikiem dostatku, na który patrzę, którego użyć nie mogę, nie śmiem, nie powinienem.
Złoto wprowadziło mnie, prócz tego, w świat nowy, obcy, do któregom ja nie był wcale stworzony. Z niem razem zjawili się przyjaciele starzy, których niedostatek porozpędzał, krewni, rodzina... Nazajutrz po nowinie owej, drzwi, które próg lubiły, jak się wyraża Horacjusz (Amatque janua limen) — i nie otwierały się, chyba popchnięte dłonią poczciwej Mikulskiej, zaczęły skrzypieć nieustannie od pochodu winszujących. Ci co nie umieli pocieszać i dzielić ubóstwa, przybiegli zobaczyć zaraz jak nam będzie z dostatkiem do twarzy; — pozbyć się ich było niepodobna. Ale Horbacz i Marylka i ja nie porzuciliśmy ani Skopówki,