Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/374

Ta strona została skorygowana.

się rozhasają, lecą nie pytając po co i dokąd choćby łeb przyszło roztrzaskać o ścianę. Siedmdziesiątletni sknerzył, zbierał, szafował sumieniem dla majątku, choć ani go użyć, ani zostawić miał komu...
Ale — któż wie? może same te przejścia, wzruszenia i wrażenia ciągłego pasowania się, gorączka pieniactwa robiły mu jakąś przyjemność; potrzebował do życia tego żywiołu kłótni i sporu jak ryba wody, a gdy sam nie miał kogo pieniać, to drugich podżegał i pomagał im. Całe dnie siadywał w papierach, a często się trafiło że w świeżej zgodzie znajdował zarodki procesu, nigdy nie pisząc aktu, w którymby na przypadek dziury do wymknięcia się z niego nie zostawił.
Powoli począł przerabiać na swoje kopyto Jordana, wskazując mu nietylko co miał robić, ale jak miał mówić i wyglądać — ten choć zżymając się często po cichu, słuchał starca i poddawał mu się we wszystkiem.
W sprawie pierwszej Murgiłł wskazał tę zasadę Jordanowi, żeby nigdy nie szedł prostą drogą, a w przeciwniku zawsze domyślał się więcej niż ten pokazywał i robił. Murgiłł sam tak robiąc, zawsze śledził pokątnych powodów, chodów, myśli podstępnych i ścieżek ubocznych, i to co czynił jawnie, służyło tylko do zakrycia tego co robił pokątnie... A że nikomu nie wierzyć, było u niego drugą stałą zasadą, z Jordanem więc tyle tylko był otwarty ile konieczność wymagała, jeszcze i z nim biorąc się na figle czasem dla upokorzenia go, częściej dla przytrzymania przy sobie.
Był to rodzaj walki, z której Hruszka najpewniejszym się sądził że wyjdzie zwycięzko, codzień silniej przekonany, iż starca pozyszcze i cały po nim majątek odziedziczy. Prawda że gratka to była nie zła, ale djable trudnego zapaśnika miał przeciwko sobie. Stary urojenia te Jordana zrozumiał i poddawał mu ich jeszcze, czyniąc czasem wyznania, że szuka tylko człowieka, któregoby pokochał, do któregoby się przywiązał, aby go uszczęśliwić... Ten brał to za dobrą monetę, co ze strony starego było prostą rachubą. Tymczasem opanowany myślą ową Hruszka, stał się gorzej