Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/52

Ta strona została skorygowana.

łeczeństwie naszem to rozdwojenie czuć się daje mocniej niż kiedy. Wszyscyśmy podobni do tego aptekarza, co leczy jakiemś panaceum całe miasto, ale gdy sam zachoruje, udaje się po cichu do doktora: — teorje nasze sprzedajemy drugim, a dla siebie kupujemy wygodniejsze.
Francuz także był nieco w tym rodzaju, mówił ciągle o zwrocie do pierwotnej obyczajów prostoty, potępiał zbytek, pluł na arystokracją, ale chłopca beształ, że mu śmiał coś odpowiedzieć, a wygody życia cenił wyżej dostojeństwa człowieka.
Co było w mistrzu, powtarzało się w uczniu. Konradek wyrósł na eleganta, na panicza, z daleka obchodził grube mundury i namulanych unikał dłoni, ale mówić umiał ślicznie o braterstwie ludzi, o równości ich, o szkodliwości wyróżniania się, o potrzebie niwelacji. Francuz napoił go tak dobrze swojemi doktrynami, tyle mu ich rozmaitych dał do wyboru, że Konrad musiał zostać utopistą — to mu nadało barwę ciekawą i oryginalną. Matka wcale nie była przeciwko temu, czuła bowiem instynktowo, że ta paplanina do niczego nie prowadzi, że Konrad mówiąc przeciw zbytkom nie przestanie być elegantem, ani obstając przy narodowościach, nie porzuci francuzczyzny. Najwymowniej nawet dowodził o piękności polskiego, w języku francuzkim.
Zasady wszczepione przez Balarda sprawiły, że w przekonaniu Konradka co tylko istniało było złe i do przerobienia. Zaczynał od tego, że ruszał ramionami i śmiał się, a że krytyka zawsze łatwa, gdy przypiął parę łatek, choć nie miał czem później tego co zburzył zastąpić, wykręcał się ogólnikami.
Pomimo swej toalety i elegancji, swych płaszczów i kamizelek, Konrad był surowym także stronnikiem powrotu do obyczajów pierwotnych, do spartańskiej polewki, do odzieży prostej, do kumunistycznego pozamykania ludzi w komórkach na wyważonym chlebie i soli i pewnej ilości wody. Ale te jego reformy i teorje były także płaszczami podbitemi pąsowo i kamizelkami w kwia-