Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/9

Ta strona została skorygowana.



1856 — 1874! — Powieść ta zrodzona ze wspomnień akademickich, które autorowi nie jeden raz służyły za treść do jego obrazów. Z tego czasu młodości nawet bolesne wspomnienia są drogie — i tych tu najwięcej. — Od roku 1831 do 1856, od opuszczenia Wilna do zamieszkania w Żytomierzu, upłynęło ćwierć wieku, przypomnienia akademickie miały czas przebrać się poetycznie, nie straciwszy rysów swych charakterystycznych. — Czytając w lat ośmnaście po napisaniu to opowiadanie, wynajdując w niem typy, które za wzór służyły do obrazów, doznaliśmy dziwnego uczucia. Cały ten świat i wszyscy ci ludzie nie istnieją, niedobitki które jeszcze z życiem walczą — jakże się w istocie zmetamorfozowały do niepoznania! Na idee wieku przyszła taż sama kolej co na ludzi. — Coby moi współczesni z owych lat powiedzieli na dzisiejsze dzienniki! Jakim szeregiem pojęć przyszliśmy od tamtych do dzisiejszych..?
Powieści tej osnutej dosyć dziwnie, a złożonej z epizodów tłumaczyć nie będę. W stosunku do jej istotnej wartości, mniej ona sympatycznego doznała przyjęcia, a tłumaczoną podobno nie była, bo tłumaczenie jej byłoby bardzo trudnem. Jest w niej wszakże treści poważnej daleko więcej niż w innych — i jeszcze życia a barwy trochę... Osądzicie — przeczytawszy, dla nas to książką serdeczna, bo tylu walk ducha zapisała w sobie pamiątki.

J. I. Kraszewski.