Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/156

Ta strona została skorygowana.

bami, upewniając, że wszystko wiedzą, lub zmuszając do dobrowolnych zeznań obietnicą przebaczenia. Z Karolem nie śmiano sobie tak postąpić, wiedziano, że nic nie powie, potrzeba było czekać, aż się jaki zarzut wynajdzie, a nadewszystko przetrzymać jak najdłużej więźnia, którego o wpływ i przewagę moralną posądzano.
W chwili, gdy był schwytany na ulicy, w domu jego jak najściślejsza odbyła się rewizya, przekonani byli wszyscy, znając człowieka, że się tam nic nie znajdzie, ale gdy się kogo gubić zapragnie, można ze wszystkiego korzystać, nawet ze zbytniej ostrożności. Tak jak w pałacu Zamoyskich kilka osób pociągniono do odpowiedzialności za to, że u nich znaleziono tłumoki gotowe do podróży, można było obwinić Karola za lada świstek, któryby się w jego pokoju znalazł na podłodze. Mimo wielkiej baczności wśród papierów i książek, znaleziono notatki architektoniczne, które miały minę cyfr tajemniczych, w małej biblioteczce kilka tomów dzieł zakazanych. Wszystko to starczyło jeśli nie na surowsze obwinienie, to przynajmniej na jakie takie wytłómaczenie uwięzienia. Nie spieszono się więc z badaniem, bo głównie szło o to, aby trzymać go pod kluczem.