Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

omyłki ciąży z pewnością nie na członkach Towarzystwa ale na jego Komitecie, który się już za przyszłe ministeryum zreformowanego delikatnie kraju uważał. Zdaje mi się nawet, że portfele ministeryalne były już porozdzielane; nic dziwnego, że temu gabinetowi in spe ustępować z placu przed nieznajomą garstką młodzieży się nie chciało. Wielkie mamy poszanowanie dla zasługi człowieka i ludzi, którzy towarzystwo stworzyli, ale to nie przeszkadza mówić prawdy.
Pan Edward na sali już posłyszał, że było jakieś zamieszanie, jakaś wrzawa i bójka w rynku Starego Miasta, i on i inni paniczykowie oburzali się niesłychanie na tę tak zwaną ulicę, która śmiała zamieszać spokój, naradzającego się szlacheckiego senatu.
Już wówczas zarysowywały się dwa przeciwne stronnictwa; jedno, które chciało środkami legalnemi dobijać się reform, drugie powstaniem niepodległości. W pośrodku między niemi stali ludzie pojednania, którzy rewolucyę pragnęli odłożyć ad calendas graecas, a tymczasem siedzieć sobie spokojnie.
Śmiało powiedzieć można, że w Towarzystwie rolniczem ludzie stronnictwa legalnego i odwlekającego przeważali.