Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1019

Ta strona została skorygowana.

Żyłem długo samotny, ciężyło mi życie, byłem bliskim odebrania go sobie z rozpaczy. Tego serca i towarzyszki, któréj szukałem po całym świecie, nie znalazłem nigdzie. U nas kobieta jest jeszcze niewolnicą lub zalotnicą, dusza w nią nie wstąpiła jeszcze... jam potrzebował i serca i umysłu, któryby z moim był zgodnym... znalazłem go nareszcie... a jeśli mam utracić — klnę się ci na Boga — życia nie chcę...
Michalina ujrzała w oczach jego taką energią, że się ulękła...
— Dziś późno... rzekła — pomówimy o tém jak dobrzy przyjaciele... dajmy się sobie wzajemnie uspokoić, namyślić... idź książę, idź, pułkownikowa drzemie... dobranoc...
Wypędzony tak dobrotliwie Arusbek wyszedł rozmarzony, oszalały, wesół, szczęśliwy... wrócił do mieszkania i zapomniawszy, gdzie był i co się z nim działo, chodził do rana... aż zmorzony snem, jak stał, w sukniach rzucił się na łóżko i usnął.
Nazajutrz, gdy o białym dniu przypomniał sobie całą wczorajszą rozmowę, wydała mu się jakby snem gorączkowym. Chciał co najprędzéj zobaczyć Michalinę i lękał się jéj... Gdy godzina zwykła nadeszła, zawahał się już w korytarzu, tak mu biło serce i drzała ręka, którą sięgał do klamki. Zdało mu się, że ona się rozmyśli i odepchnąć go musi. Wszedł naostatek... pierwszy rzut oka przekonał go, że Michalina była zu-