Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1031

Ta strona została skorygowana.

wała już do zrozumienia córce swéj, jak ją zwała, żeby księcia trzymała trochę daléj od siebie. Rozbrajało ją to, że Misia śmiejąc się powiadała — O! moja mamo! to wcale nie jest niebezpieczny! to tak dobry człowiek...
Na głos pułkownikowéj Misia pospieszyła pierwsza, uderzyło to staruszkę, iż zamiast ze zwykłém weselem wyszła z twarzą, na któréj wielkie znać było pomięszanie.
Jenerał coś zagadał, rozmowa stała się ogólną, ślady tego zakłopotania znikły. Reszta dnia przeszła na powszedni sposób, nie odznaczywszy się niczém.
Miano już wyjeżdżać z Berlina, ale się jakoś w osobliwszy sposób składało, brakło to jakichś kufrów oddanych do naprawy, to sukni zamówionéj u krawca, to czegoś koniecznego, bez czego wybrać się nie było podobna.
Panie krzątały się bardzo a jenerał po cichu przypominał pannę Guzdralską i szydził z tych opóźnień, których pułkownikowa nie rozumiejąc sama, zawsze je przecież uniewinić usiłowała. Tak przeszło dni kilka. Jenerał po staremu był z przyjacielem, spowiadając mu się ze wszystkich swych uczuć i myśli i mało zważał, że kniaź prześladowany jakimś ciągłym bólem głowy milczący był, zadumany, małomówny, na zwierzenia się odpowiadając pół słowami tylko...Jednego wieczora nareszcie wszystko już było przygotowaném do podróży; panie nadzwyczaj zajęte, Stanisław i Arusbek wcześniéj