Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1066

Ta strona została skorygowana.

Walka z Francyą to tylko prolog śmiertelnego boju o puste sadyby słowiańskie...
— Wyrwałeś mi to z ust — zawołał kniaź — lecz jeśli my to już dziś widzimy, dla czegożbyśmy wczesną gotowością ratować się nie mieli?
— Dla czego? dla tego, że Słowianie to imię wielkie... w którego wnętrzu bije się kilka różnorodnych pierwiastków, że Słowianie to nie państwo, to nie naród, to nawet nie związek, — to pusta skorupka, z któréj wylęgłe istoty wyszły ale się w niéj napowrót skryć nie mogą.
Idea nowa, zrodzona w wieku, który, zamiast czerpać je z rzeczywistości, ideały swe narzucić jéj pragnie. Potrzeb by wieków, aby ze Słowiańszczyzny coś stworzyć, i sił nie naszych... bój zastanie nas rozbitych, zwaśnionych i pochłonie... Myśląc to, o Polsce méj myślę... Nieszczęśliwa stoi na drodze dwom zapaśnikom rozdarta i bezsilna... Dzieci jéj staną z obu stron w szeregach, aby się wytępiły może do ostatniego!!
— Niech staną po jednéj! niech idą z nam! — zawołał Arusbek.
— Po co? ażeby je posłano w pierwszy ogień i starto na miazgę? Mamyż się za co bić, my wydziedziczeni, my bezdomni, my, którym wzięto wszystko, co jest najdroższém człowiekowi, my, którym pod pręgierzem męczeństwa urągały się narody? Myśmy — morituri! i nie mamy ani się za co bić, ani czego bro-