Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/1067

Ta strona została skorygowana.

nić. — Z szatańskim śmiechem patrzeć będziemy na tę walkę i ginąć — Co nam po niéj? co z niéj? Ktokolwiek zwycięży, my zwyciężonymi będziemy!
— Kochany Stasiu, mówi przez ciebie ból, rozdrażnienie, powiedziałbym rozpacz, gdyby ona szlachetnéj jak twoja duszy jąć się mogła. Ja widzę tylko w tém digitus Dei dla nas, byśmy wam podali dłoń bratnią!
— Któż, wy? kto, wy? — zapytał jenerał.
— Rosya!
— A któraż jest Rosyą prawdziwą, — spytał Stanisław — czy ta, co mówi: uściśnijmy się, czy ta, co woła: duśmy? Ja nie widzę jasno, która z nich zwycięży, a w porządku spraw ludzkich jest, że u was zło i fałsz musi zwyciężyć i dojść do kresu, by dopiero po niém nastąpiło upamiętanie i poprawa..
— Wszystko to jeszcze ból i rozdrażnienie mówi — powtórzył Arusbek — Ja lepiéj tuszę o Rosyi i jéj przyszłości. Słuchaj, jakie się tam już dziś odzywają głosy!
— Ja patrzę na czyny. Byłaż jedna, najmniejsza oznaka braterstwa, miłości... poprawy? Dzienniki głoszą jak wczora rusyfikacyą bezwzględną, jakby się spieszyły obrócić na swą własność, co nam wydarto, nim wybije sprawiedliwości godzina...
— Stasiu! cierpliwości — przerwał kniaź — cierpliwości! Chłodu trochę. Jeśli człowiekowi zwrot z drogi