Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

szło mu o to, aby w niéj nieograniczoną ufność obudzić...
— Ale słuchajcie — dodał z obojętnością pozorną — jeźli macie najmniejszą wątpliwość, jeźli wam zbywa na ochocie do sprawy, na poświęceniu... boć to trudno w sobie wzbudzić... mówcie! Ja nie chciałbym korzystać z mojego stósunku do was i namawiać do dzieła, w którémby serce i dusza wasza nie miały udziału. Jeszcze czas się cofnąć.
— Nie — nie! cofnąć się! gdy można być czynnym... nigdy! zawołał Albin...
— Dla tego mówię wam o tém, że z ostatecznéj rozpaczy, która was wczoraj do tego salto mortale pobudziła, do nadziei i wiary przejście trudne...
— Mniéj niżeli się wam zdaje... odparł Albin, ukazaliście mi występek mój... inny świat, fałszywość mojego pojęcia stanu rzeczy. Przyznam się wam, że, jakeśmy to zwykli, ja wszystko budowałem dla Polski na sympatyi Europy. Tymczasem nie znalazłem jéj nigdzie a w miejscu jéj największą w świecie obojętność. To mnie zabiło.
— I na téj oznace myliliście się może, traicznie rzekł Arsen Prokopowicz, Europa drzemie; wielka wrzawa rewolucyjna każdéj chwili rozbudzić ją może i roznamiętnić — a w dodatku wy nie na Europie staruszce ale na młodzieńczych siłach naszych oprzeć się powin-