Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/127

Ta strona została skorygowana.

niście — Rosya winna wam expijacyą i pomoc braterską...
Wszystko, co mówił Moskal, było tak piękne, że nawet mniéj namiętny człowiek byłby od tego mógł rozgorzeć — Albin roił już... oddychał cały myślą tego, ce rzucając się w odmęt rewolucyi uczynić może, oczy mu się iskrzyły... wrzał, niecierpliwił się...
Tak ciągle podbudzany przez towarzysza wśród długiéj nad jeziorem przechadzki w końcu znalazł się w stanie ducha takim, jak w nim kusiciel widzieć pragnął. Wszystko w jak najróżowszych barwach mu jaśniało...
Potrzebaż mówić o przymiotach téj duszy młodzieńczéj na ideałach wykarmionéj, wrażliwéj, szlachetnéj a nie umiejącéj się rachować z rzeczywistością? Któż nie zna téj choroby heroizmu, na którą Albin od dzieciństwa bolał?
Nigdzie ona pospolitszą nie jest jak w Polsce, któréj losy usposobiły młodzież do pojęcia życia z jego strony idealnéj, niestety — w twardym wieku naszym — niemożliwéj!
Albin był jednym z tych marzycieli, co ludzkość chcieliby widzieć jednym skokiem u szczytu... nie rachując ciernistéj drogi, którą najmniejszy postęp się zdobywa.
Wszystkim do niego podobnym zdaje się, iż bły-