Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/142

Ta strona została skorygowana.

sem prosty radzca kolegialny może być od kapryśnego trafu wybranym na bohatera i zbawcą ludzkim...
Nigdybym nawet nie sądził, żeby mnie los przeznaczał do takich funkcyi.
— Prawda, bo was stworzył na inne cele — szepnęła Marya...
— Ale nikt przeznaczenia nie uniknie. Włóczyłem się po Szwajcaryi... wracam po nocy z Chamonix i napadam na co? na młodego jegomości, który zrobiwszy testament, zrzuciwszy surdut... skacze głową w przepaść. Ja go za kark... i ocaliłem mu życie.
— Aby się dłużéj męczył? spytała kobieta.
— Być może, ale temu ja nie będę winien, odparł Arsen.
Wiecie jenerale — dodał zwracając się ku niemu... był to ziomek wasz... a kto wie? może nawet i krewny... Na pugilaresiku... stało nazwisko Albina Zbyskiego.
Mówiąc to Arsen, spojrzał tryumfująco po przytomnych, jenerałowa zbladła, jenerał zarumienił się i odparł zimno.
— Nie wiem...
— Jak mówicie? drzącym głosem zmienionym spytała kobieta... Albin?...
— Tak jest, piękna pani... mówił nielitościwy przybysz, napawając się wrażeniem, jakie wywarł... Był to niejaki Albin Zbyski. Przewrócona głowa jak to