Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

Przyszedłszy do swojego pokoju... zrzucił mundur zbłocony z orderami... ale w chwili gdy się miał ubrać na nowo... spostrzegł, że nawet wybór stroju był trudny. Nie miał prawa w mieście, gdzie były władze wyższe wojskowe, zrzucić munduru... było to przeciw przepisom... Choć niktby go tam pewnie nie wyśpiegował i nie wydał... Jenerał nadto był przywykł do zachowywania przepisów.. by się na taki krok mógł ważyć. Z drugiéj strony przybrać się paradnie do domu, dla którego honorowe moskiewskie oznaki były nienawistnemi... zrobiłoby mu przykrość. Chciał wdziać codzienny surdut wojskowy... lękał się, by to nie uważano za uchybienie. Zrzucenie munduru po rannéj przygodzie mogło było téż uchodzić za tchórzostwo... krew uderzyła mu do głowy. Szybko włożył na powrót paradny strój, od którego odczepił ordery wszystkie, zostawując tylko wysłużony na placu boju świętego Jerzego... otulił się płaszczem... wyszedł.
Nie mógł przewidzieć, że wypadek, który spotkał go rano, już wprawdzie bezimiennie doniesionym był matce... że serce jéj dorzuciło do niego nazwisko i że nieszczęśliwa przed wizerunkiem Chrystusa i Matki Boskiéj spłakana, z załamanemi rękami, czekała jego przybycia...
Wszedłszy na próg jéj pokoju, z twarzą, któréj starał się nadać wyraz spokoju i wesela — na pierwszy rzut oka, postrzegłszy jéj łzy, domyślił się wszystkiego Stanisław... pobiegł milczący całować jéj ręce...