Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/207

Ta strona została skorygowana.

ten tém się odznaczał, że przekonań nie miał żadnych...
Z tak szczęśliwym darem natury musiał zajść daleko, panować nad wszystkimi i widzieć jaśniéj nad innych. Namiętność go nie zaślepiała nigdy. Potakiwać lub przeczyć nic go nie kosztowało.
Wypadki teraźniejsze w Rosyi i Polsce były mu bardzo na rękę, czuł się potrzebnym i myślał ofiarować swe posługi — rozważywszy przy kim będzie przewaga.
Dla niego obojętném to było, ale jako prawy Moskal, jeżli chwilami ku czemu się skłaniał, to do nihilistów — idea ta przedstawiała zniszczenie, ruinę, śmierć, a w naturze Moskala jest coś co go ciągnie ku katowstwu. Najprzyjemniejszy to dla nich obowiązek. Spadkobiercy Czyngis-Hana wzięli po nim we krwi tę ideę... to posłannictwo. Są zwierzątka przeznaczone na niszczycieli, są ludy, których misyą jest nic nie stworzyć, a wszystko w proch obracać — takiego właśnie usposobienia jest Moskwa dzisiejsza.
Chwilowo nasladownictwo Europy zdawało się z téj drogi zbijać — ale przy pierwszéj lepszéj zręczności naród instynktowo czuje swe przeznaczenie i powraca do niego.
Wypiwszy wódkę, zjadłszy coś w bufecie, poczciwy Arsen z rozpromienioną twarzą wyszedł szukać doróżki, aby powrócić do miasta...
Namyślał się nad zużytkowaniem dnia jak najko-