Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/209

Ta strona została skorygowana.

dworca nie znalazł żadnéj doróżki. Do ostatniéj wolnéj siadał właśnie Arsen Prokopowicz, ubrany w wicemundur z guziczkiem od szambelańskiego klucza i wstążeczkami swych orderów. Widząc zakłopotanego i gniewnego kolegę, również opatrzonego w guziczek i wstążeczki, Arsen zaofiarował mu miejsce w swoim powozie. Zaprezentowano się sobie wzajemnie.
W sferach rządowych naówczas między polskimi dostojnikami na przekorę ulicy panowało usposobienie jak najczulsze dla Moskwy. Dygnitarz więc przez wdzięczność grzeczny, ujęty dowcipem i wykształceniem Moskala, już na moście go pokochał, a gdy wjechali w miasto, zawdzięczając doróżkę pospieszył zaprosić Arsena Prokopowicza na śniadanie do oficyny Brühlowskiego pałacu.
Historyczny ten gmach, który niegdyś Rzeczpospolita ofiarowała ambasadorom wielkiéj monarchini, teraz więcéj niż Zamek i Łazienki skupiał w sobie życia. Był on ogniskiem, z którego wola rządu się objawiała.
Tu był puls naówczas, i Arsen Prokopowicz nie mógł lepiéj trafić dla swych studyów politycznych. Bystre jego oko dostrzegło natychmiast nieograniczonéj wzgardy dla narodu, dumy obrażającéj, szału tryumfatorskiego, jaki tu panował. Walka z rewolucyą uliczną zawracała wszystkim głowy, każdy z tych, co w niéj udział brali, zagrożony śmiercią, walcząc z tłumem rozdraźnionym i zrozpaczonym, sądził się bohaterem. Ra-