Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/218

Ta strona została skorygowana.

drzemkę dla nabrania sił ku obiadowi, siadł więc wygodnie z cygarem w fotelu i czekając snu, nucił sobie krasny sarafan...
Wkrótce téż piosenka zamarła na ustach, uśmiech błogosławiony rozjaśnił lice spokojne, cygaro wypadło z ręki... Arsen Prokopowicz odpoczywał snem niesprawiedliwych.
Tymczasem na drugim miasta końcu pułkownikowa, którą Michalina nie do jéj mieszkania ale do siebie zawiozła, zdawała się tak przybitą i zasłabłą, iż się ulękli wszyscy, posłano bez jéj wiedzy po lekarza... namawiano, aby się położyła. Przebywszy drogę od dworca do domu Wyborskich w milczeniu, wdowa odmówiła łóżka, siadła w fotelu, płakała... ale słowo się z jéj ust nie wyrwało.
W tym dniu nieszczęsnym najmilsze jéj marzenia niespodziany cios rozbił może na wieki.
Ten obraz syna, który ona starała się przed Michaliną w największym zawsze przedstawić blasku, zaszedł ciemnością i w głowie serce jéj szukało jeszcze jakiegoś tłómaczenia, pobożnego kłamstwa i znaleść go nie mogło. Widziała z oczów Misi, że ta się nie łudziła wcale i pojęła położenie jenerała...
Wrażenie, jakiego doznała Michalina, nie mniejszém było, nie słabszém, na twarzy jéj malowało się oburzenie, pogarda, gniew i smutek kobiety, która nagle marzenia wyrzec się musi. Ona go kochała... ona wyo-