Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/314

Ta strona została skorygowana.

wybuchło powstanie, któreby jéj dozwoliło odciągnąć chorobę wewnętrzną i zlokalizować ją na naszym kraju... Znam, powtarzam to, znam Rosyą doskonale... znam trochę Polskę i jestem stanowczo przeciw wybuchowi... a za pracą, organizacyą i wyczekiwaniem. Myśmy powinni czekać na rewolucyą u nich.
Wódz ramionami ruszył.
— Jest to, rzekł — zapatrywanie się tych wszystkich, których ułudna Rosyi potęga olśniła. My z wyżyny europejskiéj lepiéj, czyściéj, bezstronniéj zapatrujemy się na sprawę... Powstanie na dobie, Rosya słaba... polityczne konstellacye nam sprzyjają...
— Polityka zewnętrzna jest pono ostatnią siłą, na którą, tylekroć na niéj zawiedzeni, rachowaćbyśmy powinni. Mijam zresztą i potęgę i zręczność moskiewskiéj dyplomacyi silnéj tém, że dla niéj nic nie jest obowiązującém a fałsz jéj podstawą, ale zkąd Polska nasza weźmie ręce, broń... wodzów, żołnierzy... amunicyą... pieniądz??
— Za pozwoleniem — zawołał wódz, jest lud, ja wszystko opieram na ludzie, na masach... broń, to moja rzecz... nie trzeba tylko przywiązywać się do rutyny... pieniądz musi dać szlachta, jeśli chce być cała...
Na te słowa jenerał się uśmiechnął.
— Za pozwoleniem, rzekł, są to rzeczy zbyt poważne, abyśmy je zbywali ogólnikami, rozbierajmy każdą z osobna... Lud... nasz lud pan znasz, on poczucia na-