Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

gniewać. Kaci ją niech biorą.. niech się złości.. a gdyby sobie ztąd poszła.. dopierobym skakał. Myślę, że i jenerałby się nie gwniewał, bo i jemu dokuczyła.. A juści z schizmatyczką się nie ożeni..
Zamyślił się ponuro.. Przypuszczenie o otwarciu pokojów na prawo nie dało mu spocząć, po cichuteńku wyszukał kluczów, wziął świecę i drzwi uchyliwszy tak, by w domu nikogo nie zbudzić, na palcach starowina powlókł się znowu na górę. Z największą ostrożnością uchylił drzwi salonu... i — w progu stanął wzdrygnąwszy się, jak osłupiały, głowa opadła mu na piersi, nogi zadrzały, sparł się zwolna o uszak, żeby nie upaść.
To czego się tak bardzo obawiał, co przeczuwał, było dokonane.. Przybyła pani, nie mogąc zasnąć, czy niepokojona jakiemiś podejrzeniami, wzięła światło i chciała widać synowskie obejrzeć mieszkanie. Pokoje w prawo nie były zamknięte.. weszła.. Mateusz zobaczył drzwi otwarte do nich i światło wewnątrz..
Cofać się, uciec czy iść.. sam niewiedział co począć..
— Teraz dziéj się wola Boża! zawołał, co się stać miało, stało się.. będzie wiedziała wszystko...
Ale któż wie.. dodał w duchu.. może jéj oszczędzę bólu.. kłamiąc.. może potrafię coś skomponować!!
Co skomponować! rzekł po chwili w duchu — co?! jak! kobieta! matka żeby się nie domyśliła..