Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/358

Ta strona została skorygowana.

WPan tego pewnie nie wiesz, że ja tu całéj Brukselli jestem znany z naprawiania fizyognomii... Jabym i waćpanu ją rad zrektyfikować...
Moskal drzał cały... wstrzymywał się wszakże w jakiéjś obawie niewysłowionéj. Zdało mu się, że wszystkich oczy wrażo są nań zwrócone, że tłum otaczający czeka tylko wybuchu, aby się nań rzucić.. Położenie było krytyczne, spróbował wyjść jeszcze z niego dowcipem, na który trudno mu się zdobyć było.
— Panie kapitanie — odparł — ja z mojéj twarzy jestem zupełnie zadowolnionym a wyznaję panu, że nadto starych wojskowych szanuję, bym im, pod wrażeniem absyntu, nieco ostrych żarcików... nie tolerował...
— Ale przyznaj, że jesteś Moskal — począł Korwin, ja Moskala w pieklebym zwąchał. Każdy dziegciem śmierdzi i kwaśną kapustą...
Spojrzał na Arsena, który udawał, że się śmieje.
— Masz waćpan przymiot rzadki, że jesteś cierpliwy nad wszelkie pojęcie — rzekł. Gdyby mnie ktoś podobnie drażnił... wiem, cobym zrobił...
— Proszę o radę... spytał Arsen.
— Rzuciłbym mu moję kartę i powiedział... do jutra!
Moskal pobladł jeszcze bardziéj, ale chociaż zawahawszy się dobył biletu (fałszywego), położył go na stole, skłonił się i tym razem korzystając z chwili