Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/396

Ta strona została skorygowana.

Wszyscy zamilkli. O. Athanazy wciąż badał twarz jenerała. Starzec w celi klasztornéj zapomniał był form światowych i zwyczajów, bo po tém wpatrzeniu wstał — podszedł do jenerała milczący — objął go rękami i uścisnął.
Zdziwił się i p. Stanisław i wszyscy...
— Ściskam w tobie ojca twojego, zawołał zakonnik, przypomniałeś mi go, przemówił do mnie... a ja go tak kochałem... o! prawdziwie jak się brata kochać powinno.
Jenerał, nawykły do hamowania się i milczenia (uczył się tego życie całe), nie mógł wytrzymać, schylił się, pocałował księdza w rękę...
— Nie prawdaż Stasiu, spiesznie począł starzec głosem stłumionym... ten mundur ciebie nie zmienił, serce ci doń nie przyrosło, ty pamiętasz, żeś matki Polki dziecięciem i matki Polski... synem... O! nie! to być nie może, byś zapomniał, iż ojciec twój zmarł na wygnaniu wdowcem, sierotą, nędzarzem...
Popatrzył w oczy jenerałowi, który się mienił. Nałóg skrytości walczył w nim z gwałtowną potrzebą objawienia uczucia... Matka i Michalina patrzały, ze drżeniem śledząc każde twarzy drgnienie..
— Ojcze — odezwał się po namyśle — gdy przyjdzie chwila, w któréj będę mógł pokazać się, kim ja jestem... o! nie powstydzicie się mnie ani wy, ani ojciec dziadowie. Ale dziś jam... powtarzam to, co stokroć