Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/399

Ta strona została skorygowana.

świecie krążą idee, o których mówicie, doleciał mnie nieraz jakby oddźwięk ich daleki... alem ja był długo wśród takiego zamarłego żywiołu, w którym te fale zmarżają. Może temum winien, że ocalała we mnie wiara dziecinna. Ocierając się o ludzi różnych wyznań, różnych kościołów, nie wiem, czym zachował orthodoksyą... alem ocalił wiarę i miłość...
— O mój Stasiu! rzekł mnich, składając ręce — ten co ma wiarę, ma wszystko...
Strzeżcie się tych, co pod pozorem gorliwości potępiają a wyklinają... w imię Chrystusa, który przebaczał i miłował...
I znowu było milczenie... Rozmowa nadto uleciała wysoko, ażeby się na tych wyżynach utrzymać mogła... kobiety słuchały i czekały jeszcze... ale O. Athanazy zamilkł, a jenerał jakby zawstydzony, spuściwszy głowę, zakłopotany szeptał coś do matki...
Misia widocznie była zaintrygowaną panem Stanisławem... Porównywała go z biednym Albinem, tamten zdawał się jéj postacią jeszcze piękniejszy może — ale ten... ten téż nowym był dla niéj. Takim go nie znała... ani się domyślała...
Wymówione nazwisko Michaliny zwróciło O. Athanazego oczy na nią. Albo jéj stary nie widział lub zapomniał...
— To waćpanna jesteś... musisz być krewną pana Władysława? zapytał.