Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/405

Ta strona została skorygowana.

Były dnie, że nikt w brankę nie wierzył i inne w których godzinę jéj wskazywano... Znaczenie jéj nikomu tajném być nie mogło — wiedziano, że ona zabierze z kraju co najgorętsze żywioły wcześnie napiętnowane jako ofiary... że porwie się na ludzi najmniéj przygotowanych do poddania się losowi...
W chwili, gdy rozum narodowy cały się wysilał na uspokojenie, na powstrzymanie namiętności, uczuć, pragnień, gdy może poszczęścić się nawet mogło zahamowanie to... brankę dorzucono jak ostatni kielich, aby nie dać opojonym ochłonąć...
Ślepi tylko mogli nie widzieć, że to wypowiedzenie wojny... że to wyzwanie ostateczne do wybuchu...
Właśnie w kołach rządowych pozornie jeszcze ucierano się o wydanie tego ukazu do powstania, który car sam miał podpisać... gdy Arsen Prokopowicz poczuł i postrzegł, że w Warszawie może nie być bezpiecznym, że jest poszlakowanym i śledzonym. Pragnął on bardzo pozostać dłużéj w miejscu, ale niepokój nim owładnął, bo jak wszyscy jemu podobni był tchórzem zuchwałym tylko. Oprócz tego tegoż dnia dowiedział się przez nieopatrzne gawędy dwóch młodych wice-referendarzów, iż branka mogłaby być jeszcze powstrzymaną... gdyż sam w. książę miał być jéj przeciwnym.
Obawa, ażeby tego kroku stanowczego nie zaniechano, i strach o siebie skłonił go do nagłego postanowienia przejechania się do stolicy...