Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/406

Ta strona została skorygowana.

Tegoż wieczora napisał bilet z pożegnaniem do Maryi Pawłownéj, obiecując jéj, że w Petersburgu odkryje owę pieczątkę niedocieczoną a za dni kilka powróci — i nazajutrz rano siadł do wagonu zawinięty w futro tak, aby go nikt nie poznał. W snach, marzeniach, projektach, podżywianych rumem i wódką na każdéj niemal stacyi... dojechał do stolicy... i dostał się niespodzianie do zimnego swego kawalerskiego pomieszkania, w którém zastał na śmierć zapitego sługę i cały dwór swój przewrócony do góry nogami... Podzieliwszy między winowajców przywieziony z sobą zapas policzków, nie zużytkowanych w Warszawie, Arsen Prokopowicz nazajutrz zaraz wziął powóz na cały dzień i pojechał za interesami. Najprzód stawił się u swojego zwierzchnika, któremu zdał szczegółowe raporta o stanie umysłów, ruchu i usposobieniach Królestwa...
Tu starał się okazać wiernym sługą bezmyślnym najłaskawszego rządu, nie zagłębiając się w dalsze jego zamiary... rola jego była zupełnie bierną. Arsen Prokopowicz umiał, jakeśmy widzieli, do każdego zastósować się towarzystwa... Zwierzchnik zimny, sztywny, nie młody biurokrata staréj szkoły słuchał go, klasycznie nie okazując po sobie żadnego wrażenia, nie pochwalając nic, nie niecierpliwiąc się... Arsen téż głęboko w bezdenne głębie ministeryalnéj duszy nie zaglądał, z góry przekonanym będąc, że tam znajdzie pustki... Wizyta i raport był dla formy... tylko...