Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/417

Ta strona została skorygowana.

— Wyście na nią parol zagięli? spytał uśmiechając się z rodzajem politowania Symeon Agatonowicz...
— I będę ją miał! dodał Arsen.
— I przeklniesz tę godzinę, kiedy tego szczęścia dostąpisz — odezwał się radzca po cichu... To nie dla nas ta zwierzyna... Zdaje ci się, że ty ją mieć będziesz? ej! Arsenie Prokopowiczu, bodajżeby ona ciebie nie wzięła, a wziąwszy... pożegnaj się bracie ze swobodą, humorem i wesołością. Będzie tobą wycierać jak ścierką...
Arsen zadumał się.
— Bogata, rzekł — i tak arystokratyczna.
— Zachciało ci się białego kąska! ej! rozśmiał się radzca — ale ochota gorzéj niewoli, na to lekarstwa trudno...
— Zmiłujcie się, o tém, cośmy mówili, cicho — dodał Arsen... Gdyby w jakikolwiek sposób dowiedziała się Marya Pawłowna, że jenerał spiskował a nie romansował... wszystkoby przepadło... onaby go z piekła wyrwała... a tak ona go w piekło potrąci.
— Ale jak wy nie chcieliście wierzyć w Stefana Aleksandrowicza, tak ja nie radbym w to, że jenerał mógł spiskować. Tobie się śni...
— No! no! ja co wiem to wiem i dojdę po nici do kłębka — zostawcie to mnie...
Tak się skończyła rozmowa, a raczéj pierwszéj akt tylko, wkrótce bowiem oznajmiono drugiego i trze-