Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/471

Ta strona została skorygowana.

W jednéj chwili zorganizowano tę komedyą, wylęgłą w głowie nieoszacowanego sługi. Dwóch chłopców jeden po drugim polecieli do apteki, na receptach stało nazwisko jenerała Zbyskiego.
Maciéj tymczasem szuflady zasuwał, rzeczy porządkował, papiery zbierał i dom tak urządzał, aby miał pozór zajętego przez niebezpiecznie chorego człowieka. Z początku szło wszystko jak najgładziéj, ale około jedenastéj, gdy już i słoma była w ulicy... służący przyszedł dać znać Maciejowi, że jakiś pan natarczywie się dopomina, aby go wpuszczono, i mówi, że jest przyjacielem jenerała, że z nim widzieć się musi koniecznie... Sługa dodał, iż z mowy poznał Moskala.
Nie bez trwogi i bicia serca Maciéj pospieszył na dół, gdyż na górę nie wpuszczano nikogo, i zobaczył figurę dosyć często widywaną w Petersburgu... któréj jenerał, jak on się domyślał, nawet cierpieć nie mógł. Wiarus szedł taki strwożony, zgryziony, zbladły, znękany a tak naiwną miał od natury daną fizyognomią, nie dozwalającą o oszukaństwo posądzać, iż najwprawniejszy znawca nie domyśliłby się udania.
Arsen Prokopowicz, on to był bowiem, naprzód się z niezmierną bacznością w niego wpatrzył...
— Co to jest jenerałowi...
— Albo ja wiem — zawołał Maciéj, to się poczęło od wczoraj wieczorem, powrócił od matki i w nocy go to porwało... a nim doktor nadjechał, już był siny...