Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/486

Ta strona została skorygowana.

kać Jefima. Znalazł go łatwo. Zaczął od tego, że mu dał trzy ruble, ale postrzegł, że chłopak zobaczywszy go jakoś się zmięszał. Rzucił mu kilka pytań, a po drugiém czy trzeciém, chłopiec wylękły, począł po moskiewsku zbywać go nader podejrzanemi zapewnieniami, że nic nie wie, nie widział i nie pamięta...
Pomięszanie i plątane owe odpowiedzi, którym w ostatku towarzyszyły przysięgi wcale niepotrzebne — naprowadziły Arsena na domysł coraz pewniejszy, iż się tu coś ukrywać musi.
Zbył chłopca ni tém ni owém, zaczął się śmiać, paplać o czém inném i, uspokoiwszy go zupełnie, odjechał.
Téjże nocy chłopaka wzięto... Nie mógł się on ani domyślać za co, gdy w nocy podprowadzono go do jakiéjś sali, w któréj między innemi mundurami zastał vice-mundur znajomego sobie Sowietnika.
Arsen Prokopowicz był poważny i łagodny. Począł badać chłopca, kiedy i jak widział jenerała... kiedy się choroba rozpoczęła? i t. p.
Jefim z razu zaklął się, że o niczém nie wie... nie widział nic, ale przyniesiono rózgi, których widok częstokroć wystarcza na wymożenie uparcie kryjącéj się prawdy. Jefim padł na kolana... Arsen, widząc go skruszonym, zapuścił sondę.
Po najtroskliwszém jednak prowadzeniu jéj okazało się tylko, iż Jefim w nocy późno widział jenerała wy-