Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/490

Ta strona została skorygowana.

a łatwo było przelać wiarę w możliwość faktu tego w kobietę, która niczego więcéj nad to nie pragnęła.
Marya Pawłowna, nie cierpiąca tego człowieka, mimowoli pochwycić się dała tą nadzieją... że Stanisław żyje... Nie szło jéj teraz o nic więcéj...
Koniec jednak opowiadania Moskala był zniechęcający, zostawiał w niepewności... Marya wpadła na przypuszczenie znowu, iż to wszystko marzeniem być może tylko... a po próżnym wysiłku rozpacz będzie cięższą jeszcze... Lękała się i téj ostatniéj nadziei rzucić tak nie chciała...
— Pani moja, odezwał się Arsen, któremu stan jéj duszy łatwo było odgadnąć, — jest sposób przekonania się o tém, czy ten... człowiek żyje...
— Jaki?
— Tu mieszka i żyje jego matka... ja ją nawet trochę znam...
Ona nie może o tém nie wiedzieć, a z matki trzeba być... bałwanem, Maryo Pawłowno, żeby nie poznać, czy jedyne jéj dziecko żyje czy umarło..
— Szatan ci to podyktował? spytała Marya z oburzeniem... badałbyś skrwawione serce matki?
Dla niego starczyło to za pochwałę, rozśmiał się i ręką rzucił w powietrzu.
Jenerałowa miała mimo srogiego żalu pewien wstyd kobiecy... na myśl jéj nie przyszło, ażeby ona tam pójść mogła.