Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/543

Ta strona została skorygowana.

Dom był cichy i smutny, służący w przedpokoju czytał książkę pobożną..
Jenerałowa nie mówiła po polsku, łamanym językiem kazała oznajmić, iż nieszczęśliwa kobieta, żądająca pomocy, prosi i zaklina gospodyni, by się z nią natychmiast widzieć mogła.
— Ale pani nie przyjmuje nikogo!
— Powiedz jéj — musi, powinna mnie przyjąć.
— Mnie zakazano meldować...
Jenerałowa dobyła woreczka, zapomniawszy, że się oznajmywała jako nieszczęśliwa żądająca pomocy i że — nie była w Moskwie. Sługa przerażony się cofnął na widok pieniędzy, — ale w téjże chwili bez namysłu i pytania jenerałowa rzuciła się wprost ku drzwiom, otworzyła je i wpadła do salonu. Tu nie było nikogo — z drugiego pokoju słaby głos zapytał — kto tam...?
Marya śmiało odpowiedziała po francuzku — pani! — muszę się z tobą widzieć.. musisz mnie przyjąć!
Na głos ten nieznany pułkownikowa zerwała się z krzesła i wybiegła.
Dwie kobiety stały na przeciwko siebie, przybyła złożyła ręce jakby błagając miłosierdzia.
— Musisz mnie pani przyjąć.. przychodzę w sprawie twego syna..
— Mój syn!.. krzyknęła wdowa.
— Bądź pani mężną.. twój syn był rannym, jest wzięty w niewolą.. jest w cytadeli.