Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/549

Ta strona została skorygowana.

dników, którzy na żér stadami ciągnęli, wyglądały bardzo świetnie a żyło się w nich i wesoło i po europejsku.
Każdy z tych misyonarzy okrucieństwa otaczał się dla własnéj osoby największym zbytkiem i wykwintem na jaki go stało. A stać mogło na przepych królewski, bo w mętnéj wodzie poławiają się ryby złote...
To téż salon jenerała Morgena (przypuśćmy, że się tak ten znakomity dowódzca nazywał) był przepyszny... Kontrybucye, pensye, darowizny i kradzieże pozwalały nie oglądać się na wydatki wcale. Morgen tém bardziéj, że się dosłużył jeneralstwa z niczego, że pochodził z jakiéjś dziury kurlandzkiéj, któréj nikt wyśledzić nie umiał... potrzebował udawać człowieka wielkiego urodzenia i najlepszego towarzystwa. Do tego gołego zrazu nazwiska, które mogło być szwedzkie, niemieckie, francuskie i nie wiem jakie... przyrosło mu von nieznacznie, po tém tytuł baronowski, naostatek genealogia, herb i wszystko czego potrzeba, aby Niemiec szlachcica udawał...
Do obowiązków stanu teraz należało życie wykwintne, a salon co się zowie pański. Wprawdzie smaku nie miał nowo stworzony baron wcale, za to sądził dobrodusznie, iż dosyć być rozrzutnym, aby być wykwintnym.
Wszystko u niego musiało być zagraniczne i pierwszéj mody... W Warszawie o rzeczy zbytkowne nigdy nie trudno... Morgen wybierał jak najdroższe, w prze-