Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/553

Ta strona została skorygowana.

— No wiesz, tobie się czasem co wyrwie.
— Bo ja mówię, co myślę...
— To i nie myśl nic i nie mów... rzekł jenerał.
— A jak zasnę?
— Śpij zdrowa... powiem, że to choroba nerwowa.
Julia Federowna poczęła głową kiwać.
— Zawsze ten swoje.
— Proszę, uważaj na siebie.
W téj chwili oznajmiono czynownika do szczególnych i nieszczególnych poleceń, który wcześniéj przychodził, bo się kochał w gospodyni. Wszyscy się kochali w téj nieszczęśliwéj Julii Federownie po troszę... ale gdy otworzyła usta...
Po czynowniku wszedł pułkownik, nadjechała hrabina jakaś, jenerał, kilku urzędników, salon się zaczął napełniać...
Julia była bardzo przyzwoitą, trzymała się na wodzy, ale znać było, że to ją nudziło, ziewała, nawet się nie zasłaniając. Naostatek służący oznajmił Maryą Pawłownę i wszyscy ruszyli się przeciwko niéj.
Ten, kto ją wczoraj widział w domu zapłakaną i zestarzałą a zobaczył teraz... mógłby był z podziwu nad metamorfozą osłupieć... Widocznie Marya Pawłowna potrzebowała być tego dnia piękną, imponującą, wdzięczną, a jako kobieta z charakterem, która co chce z siebie uczynić może... potrafiła znowu odmłodnieć,