Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/582

Ta strona została skorygowana.

potém żadnéj nie było odpowiedzi; czwartego oddano mu książkę... Na pierwszéj karcie jéj był numer jakiś wielkiemi wypisany znakami... Zbyski domyślił się szukać wskazanéj przezeń karty, która była lekko sklejona... Na białéj stronie ołówkiem znalazł wyrazy po francusku:

„Bóg wielki... ale i on nie zbawi człowieka bez niego... kto nie chce być zbawionym... Czasem wola i miłość czynią cuda... Miejmy nadzieję...“

Upłynął znowu dosyć długi przeciąg czasu... a wieści nie było żadnéj...
Melchiorowi Szarlińskiemu przeczytano wyrok, skazujący go na wygnanie do Kaługi, przeciw któremu on nie protestował... Co się działo w duszy jego, Bóg wie jeden tylko... Roczniki cytadeli nie dostarczają nam materyałów do dalszych dziejów więźnia, który wywiezionym został w istocie... i nikt więcéj o nim nie słyszał...
Przez cały czas procesu pułkownikowa była chora... zamknięta... nie widziała już więcéj téj kobiety, która ją napełniała trwogą, obudzała w niéj wstręt a jednak — zasłużyła sobie na wdzięczność. Zapowiedziano jéj, ażeby najmniejszych nie czyniła starań, żadnym krokiem nie zdradziła życia syna... Pod tym jednym warunkiem obiecywano ocalenie!
Ten wyraz przecież był prawdziwém urągowiskiem.